Dorastanie do miłości

Dorastanie do miłości

Od zakochania do miłości... Jak uczyć się prawdziwej miłości?

Miłość zaczyna się od uczuć zakochania, fascynacji, ekscytacji, zaciekawienia, radości z bycia razem, namiętności, a przy tym także zazdrości, obawy i niepokoju, że coś może się popsuć. Zakochanie zdefiniował w sposób zabawny, ale jednocześnie najlepszy lekarz Gregorio Marańón: „Zakochanie to Stan Przejściowego Ogłupienia”.

Oczywiście nie oznacza to, że zakochanie jest złe, bo jest czymś naturalnym. W większości przypadków nie można osiągnąć następnego, ważniejszego etapu relacji między dwojgiem ludzi - miłości, jeśli nie przejdzie się najpierw Stanu Przejściowego Ogłupienia. Oczywiście inaczej przeżywa się SPO w wieku lat 16, a inaczej jak ma się lat 30, 40, ale zawsze jest to silne przeżycie emocjonalne. Patrząc obiektywnie, jest to przeżycie bardzo przyjemne. To pewien rodzaju wstrząs, który przewraca nam świat do góry nogami. To oczarowanie drugą osobą, ale zbyt wiele jest tu miejsca na instynkt, zaślepienie, bierność, mało zaś na działanie wolnej woli – niezbędnego elementu miłości. Wielu sądzi, że „podobanie się” jest synonimem miłości. To prowadzi do poważnych nieporozumień. To, że ktoś ci się spodoba na pierwszy rzut oka, nie świadczy jeszcze o miłości. Takich zachwytów możemy przeżywać wiele, ale prawdziwa miłość musi być jedna, z decyzją na wierność, wyłączność i na zawsze. Zainteresowanie czyjąś osobą może prowadzić do miłości, ale to wymaga jednak czasu i wielu dobrych czynów, dokonywanych latami, a nie w jednym mgnieniu oka. Dlatego...

Zakochanie nie jest jeszcze miłością, choć jest często z nią mylone. To dopiero droga do niej. Miłość nie jest też tylko uczuciem. Miłość jest postawą, relacją, zobowiązaniem i decyzją. Miłość zakłada odpowiedzialność za siebie i za drugą osobę. W postawie miłości wyodrębnia się sferę intelektualną, emocjonalną i działaniową. Nie wystarczy więc tylko poruszenie uczuć, by mówić o miłości. To ma być świadomy wybór i poznawanie siebie nawzajem, to ma być zaangażowanie uczuciowe, także płynące z niego konkretne czyny dla dobra drugiego człowieka. Miłość nie jest jedną chwilą, ale procesem, który trwa i który powinien być pielęgnowany. W miłości nie ma przymusu czy konieczności. Liczne związki rozpadają się z powodu traktowania miłości jako zwykłego uczucia. Uświadomienie sobie zbyt późno, że oszałamiające uczucie zakochania faktycznie nie jest miłością niesie rozpacz i ból porażki. Czymś innym jest odczuwać, a czymś innym kochać. To zmiana osoby z tej, „która mi się podoba”, na tę, „którą kocham”. Wydaje nam się często, że uczucie euforii, ten wspaniały stan zakochania będzie trwać wiecznie, a spadek intensywności uczuć, czy pojawienie się uczuć przykrych (jak rozczarowanie, smutek, gniew, niechęć) oznacza koniec miłości. Tymczasem może to być dopiero początek miłości dojrzałej.

Miłość – w szerokim znaczeniu tego słowa – stanowi centrum naszego życia psychicznego, jest tym co organizuje nam życie, nadaje mu sens i wartość. Najpotężniejszym pragnieniem człowieka jest pragnienie kochania i bycia kochanym. Ale zdolność kochania nie jest dana człowiekowi w gotowej formie, jak nic w psychice człowieka nie jest ukształtowane w formie gotowej w chwili przyjścia na świat. Początkowo jest ona w stanie zarodkowym i dopiero później kształtuje się w stałą zdolność pod wpływem naszego otoczenia i własnej pracy nad sobą. Charakterystyczną cechą miłości jest radość dawania i otrzymywania. Dlatego, jeśli ograniczymy miłość tylko do uczucia i odrzucimy zaproszenie do dawania, szybko nastąpi zmierzch miłości. Z jednej strony doznawanie miłości, tego, że jesteśmy rozumiani, doceniani i otoczeni życzliwością, jest źródłem radości i satysfakcji, z drugiej - jej odwzajemnianie powoduje wzrost miłości. Fenomenem miłości jest właśnie to, że dawcą miłości jest jednocześnie jej biorca. Wchodzenie w możliwie najbliższe relacje służy naszemu rozwojowi, bo w takiej postawie wyraża się troska o drugiego człowieka, pragnienie dobra. Jest to postawa służby, bardzo mocno tkwiąca w nas postawa dawania siebie innym. Wielu psychologów podkreśla, że najbardziej skutecznym środkiem do osiągnięcia własnego szczęścia jest dawanie szczęścia innym. Ludzie, którzy kochają, wznoszą się na wyższy szczebel rozwoju duchowego, są bardziej wrażliwi na piękno świata. Są również bardziej otwarci na dobro i prawdę, a także łatwiej przychodzi im zaakceptowanie swojego „ja”.

Człowiek, który nie kocha siebie, nie jest zdolny do zainteresowania się innymi. Trudno mu uwolnić w sobie ofiarność i zaangażowanie w sprawy drugiego człowieka. Tworzy się błędne koło, bo chce kochać i być kochany, ale negatywny obraz samego siebie utrudnia mu wyjście do innych ludzi. Czynniki dobrego samopoczucia oraz wewnętrznej równowagi wyzwolą życzliwą postawę również wobec samego siebie i przez to uczynią gotowym/gotową do dawania i otrzymywania miłości.

Specyfiką miłości jest jej zmienność, dynamika, rozwój. Jeżeli nie rozwija się i nie doskonali to się cofa, a związek dwojga ludzi skazany jest na porażkę. Uświadomienie sobie tego faktu, może zapobiec rozpadowi małżeństwa. Miłość jako proces długotrwały ma charakterystyczne etapy:

1. odkrycie wartości drugiej osoby – zaczyna się od fascynacji, przede wszystkim ze względu na atuty zewnętrzne (zwłaszcza u nastolatków), a u osób starszych będą to zalety charakteru, intelektu, duchowości. Jest to etap odkrywania ideału.

2. miłość upodobania – cechy i wartości, które odkryliśmy w drugiej osobie, prowadzą do zachwytu. Temu etapowi towarzyszą romantyczne uczucia, charakterystyczne dla zakochania, skoncentrowane bardziej na sobie, swoich przeżyciach, wyobrażeniach niż na osobie, która jest obiektem uczuć.

3. miłość pożądania – to pragnienie możliwie najczęstszych kontaktów z ukochaną osobą. Rodzi się pragnienie zjednoczenia się z nią, rozwija się intymność.

4. miłość życzliwości i troski – to czas, kiedy romantyczne marzenia i pragnienie bliskości zostają przetworzone w stałą relację. Później najczęściej jest podejmowana decyzja o zawarciu małżeństwa. W tej decyzji wyraża się szacunek dla kochanej osoby i troska o nią, aby czuła się bezpiecznie teraz i w przyszłości. Rodzi się potrzeba opieki nad nią, ochrony i pomocy. Chodzi o stworzenie warunków dla jego pełnego rozwoju.

Trzy typy miłości –

1.  „miłość pod warunkiem”- to miłość, którą dajemy lub przyjmujemy, gdy spełnione są pewne wymagania. Żeby na nią zasłużyć, trzeba coś zrobić – jeśli….to będę cię kochał/ła. „Miłość” w zamian za coś. Motywacja wymagającego partnera jest z gruntu egoistyczna. Wszystko jest świetnie, dopóki spełnione są określone warunki. Gdy pojawia się niechęć – np. odmowa współżycia seksualnego – miłość znika. Taka miłość nie ma szans na przetrwanie, bo prędzej czy później jednemu partnerowi nie uda się spełnić wymagań drugiego.

2. „miłość z powodu” – kocha się kogoś za to, kim jest, co ma lub robi. Miłość tę tworzy warunek lub cecha kochanej osoby. Miłość z powodu często mówi: Kocham cię ponieważ jesteś ładna/ sławny, bo jesteś inny niż wszyscy…itd. Taka miłość to niepewny grunt, na którym trudno zbudować małżeństwo. Trzeba wziąć pod uwagę problem konkurencji. Co się stanie, gdy pojawi się osoba przewyższająca nas właśnie w tym, za co jesteśmy kochani? Jeśli jesteś kobietą, a filarem miłości twojego męża jest uroda, co się stanie kiedy ona przeminie lub pojawi się ktoś ładniejszy? Jeśli miłość twojej dziewczyny jest uzależniona od ilości posiadanych przez ciebie pieniędzy, to co się stanie, kiedy ich mieć nie będziesz (stracisz pracę, zachorujesz lub zwyczajnie będziesz mniej zarabiać), lub co się stanie kiedy pojawi się ktoś bogatszy? Czy konkurencja może zagrozić Twojej miłości?

3. „miłość bezwarunkowa” – Ta miłość, mówi kocham cię pomimo wad, które mogą w tobie głęboko tkwić, kocham cię bez względu na to, co może się zmienić. Nie możesz zrobić nic, by powstrzymać moją miłość. Kocham cię – koniec kropka! Ta miłość nie jest ślepa. Wie dużo o drugiej osobie, zna jej niedoskonałości i wady, a mimo to kocha te osobę i wspiera ją w rozwoju, aby stawała się kimś lepszym. Ta miłość nie jest niczym uwarunkowana. Ta miłość to pełna akceptacja drugiej osoby. To miłość dojrzała. To nieogarnione oddawanie siebie, nie ma tu miejsca na strach, zazdrość i stres.

Która z tych miłości ma największe szanse na przetrwanie?

Miłości uczymy się przez całe życie, aby organizowała prawidłowo osobowość dwojga partnerów, pozwalając im na pełnię samorealizacji, na rozwój wszelkich wrodzonych możliwości i dając im przez to maksimum szczęścia. Rozwój ludzi przebiega w podobnych etapach, ale nie zawsze równie prawidłowo. W pierwszych latach, uczucia dziecka są egocentryczne, dziecko wszystko ocenia z punktu widzenia własnej doraźnej przyjemności. Także miłość do bliskich osób ma taki charakter. Dziecko kochające matkę chce przede wszystkim z nią przebywać, nie biorąc pod uwagę jej zmęczenia czy obowiązków. Z czasem, ten infantylny sposób kochania zmienia się, ale bywa również tak, że zostaje na całe życie. Człowiek, który kocha na sposób małego dziecka, choć jego miłość jest szczera, nie jest dojrzały do małżeństwa. Pragnie przebywać z wybraną osobą, ale kontakt z nią będzie układać się tylko z punktu widzenia swoich potrzeb i przyjemności.

Dziecko trochę starsze, jest już zwykle mniej egocentryczne. Interesuje się światem zewnętrznym i innymi ludźmi, ale nie potrafi jeszcze wczuć się w ich przeżycia. Ludzi chce posiadać tak jak rzeczy. Ten sposób podejścia do innych osób dosyć często utrwala się w dorosłym życiu. Jeśli ktoś, chce posiadać męża lub żonę, podobnie jak chce posiadać inne przedmioty – dla siebie, by dawały mu wygodę, również nie jest dojrzały do małżeństwa. Ludzie tacy bywają sprytni pod względem praktycznym, umieją zarobić pieniądze, zdobyć mieszkanie, ale nie umieją dostrzec i wczuwać się w potrzeby psychiczne drugiego człowieka, a tym samym – zrozumieć go. W małżeństwie takich osób, brakuje współodczuwania i porozumienia.

Aby małżeństwo było związkiem szczęśliwym, partnerzy muszą umieć wyczuwać potrzeby współmałżonka i to nie tylko te zewnętrzne. Tę umiejętność wczucia się w przeżycia drugiego człowieka, zwaną empatią, człowiek powinien osiągnąć w wieku dojrzewania, ale nie zawsze tak się dzieje. Empatia jest dla zawarcia małżeństwa w sposób odpowiedzialny warunkiem koniecznym, choć jeszcze niewystarczającym. Już nastolatek powinien umieć wczuwać się w sytuację innych i współczuć z nimi, zwykle jednak nie umie jeszcze podejmować za nich odpowiedzialności. Dopiero ta umiejętność, aktywnego działania dla ich dobra czyni człowieka dojrzałym. Dopiero osiągnięcie tych wszystkich etapów dojrzałości: zwrócenie się do siebie do innych, umiejętność wczucia się w ich problemy i zdolność aktywnego i odpowiedzialnego działania dla ich dobra, czyni człowieka dojrzałym do małżeństwa.

Umiejętność miłości rozwija się, przechodząc różne etapy. Miłość powinna się zmieniać i rosnąć razem z człowiekiem i dlatego błędnie jest mówiona młodym parom przestroga: „Miłość minie, ale może zostać przyjaźń”. Miłość nie musi mijać, gdyż nie jest czymś danym z zewnątrz. Jest tym, co się dzieje między dwojgiem ludzi, a więc od nich to wszystko zależy. Trudność polega na tym, że zależy od obu stron naraz i obie strony muszą wykazać pewną wstępną dojrzałość i pragnienie dalszego rozwoju. Dlatego, choć jest rzeczą zupełnie naturalną, że w pierwszym okresie bycia razem i w okresie narzeczeństwa, miłość wyraża się przede wszystkim w pragnieniu przebywania ze sobą, warto jednak już wtedy zastanowić się, czy istnieją poza tym jakieś wartości, które są dla obojga wspólne. Ten wspólny cel „poza sobą wzajemnie” jest jeszcze mglisty, ale on właśnie w przyszłości umożliwi przejście na wyższy poziom rozwoju.

Ślub nie powinien być szczytowym momentem w całym rozwoju miłości między dwojgiem ludzi Jest rozpoczęciem nowego etapu, w którym nabyta wcześniej umiejętność podejmowania odpowiedzialności, zaczyna się konkretyzować i sprawdzać w odniesieniu do współmałżonka. Jest momentem, w którym za osobę wybraną podejmuje się trwałą odpowiedzialność. Teraz dominującym przeżyciem jest radość z bycia ze sobą i na tym etapie stanowi to poziom rozwoju. Jednak bycie razem nie powinno być jedynym celem. Potrzebne jest również wspólne działanie. We wzajemnej pomocy i pracy dla wspólnego celu miłość małżeńska rozwija się dalej. Trzeba świadomie odkrywać wspólne wartości i wzajemnie je sobie ofiarowywać na każdym etapie życia małżeńskiego – również już w jego późniejszym okresie. Okazuje się, że budowanie gmachu miłości wymaga wielkiej cierpliwości i rozwagi. Doświadczają tego ludzie dojrzali, których miłość zmienia się nieustannie, ale nie przemija. Pielęgnując swoją miłość, osoby starsze przez coraz lepsze poznanie siebie nawzajem potrafią coraz doskonalej wyrażać to, jak bardzo pragną dobra dla siebie nawzajem. Ich konkretne, płynące z miłości czyny, są coraz bardziej adekwatne do rzeczywistych potrzeb. Nie oznacza to jednak, że w opartym o prawdziwą miłość małżeństwie, nie dochodzi do konfliktów, nieporozumień, czy problemów. Chodzi jednak o to, by starać się rozwiązać problem, a nie małżeństwo. Któż broni małżonkom wciąż na nowo podejmować próbę porozumienia się? Wspólne poszukiwanie najwłaściwszych rozwiązań, spokojne i wzajemne odnajdywanie wszystkich za i przeciw pozwala podjąć optymalną decyzję. Wzajemne debaty sprzyjają uzgadnianiu stanowisk i dojście do zgody. Prawdziwa miłość, która wytrzymała niejedną próbę czasu niesie wiele satysfakcji i głębokiego, pełnego pokoju szczęścia.

            Kiedy Mały Książe z książki Saint-Exupery`ego zobaczył ogród pełen róż, pomyślał o swojej róży: „Sądziłem, że posiadam jedyny na świecie kwiat, a w rzeczywistości mam zwykłą różę, jak wiele innych.” Wtedy poznał lisa, który pomógł mu zrozumieć wartość róży dla niego: „Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (z wyjątkiem dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą. Powrócił do lisa.

- Żegnaj - powiedział.

- Żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się

tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.

- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele

czasu.

- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.

- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć.

Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.

- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.”

Skąd zatem mamy mieć pewność?

Nie chodzi tu o nasze marzenia, wspólne cechy charakteru, zainteresowania, poglądy polityczne itp. Chodzi raczej o ogólne podejście do życia – podobne wyobrażenie życia rodzinnego, wartości, posiadania dzieci, otwartości na świat czy wykształcenie. Ważne jest by pasowały do siebie nasze zasadnicze postawy i hierarchia wartości. Na pewno nie należy kierować się współczuciem, powierzchownym wrażeniem, czy wyglądem fizycznym. Dość bezpiecznym sposobem oceny jest obserwowanie zachowania wybranej osoby w jej relacji z otoczeniem, zaczynając od rodziny. Jeśli ktoś, kogo wybierzesz jest ciepły i serdeczny dla rodziców i rodzeństwa, prawdopodobnie będzie taki i dla ciebie. Jeśli jest lojalny względem przyjaciół i znajomych, przypuszczalnie i ty możesz mu zaufać. Dobrze jest też ocenić zdolności i zalety osoby, jak również czy jej wady dają się znieść – by nie stały się polem minowym w życiu małżeńskim. W okresie chodzenia ze sobą, ważne jest przyglądanie się sobie, co jedno drugiemu niesie poza różami, czekoladkami i innymi przyjemnościami. Niech im towarzyszy wzajemna troska o siebie nawzajem. Właśnie dlatego, tak ważny jest okres narzeczeństwa, by móc się dobrze poznać. Jest okazją do głębokiego poznania drugiej osoby – nie oznacza to wspólnego mieszkania. Trzeba poznać siebie nawzajem, a nie żyć na próbę! Lista, którą trzeba zrobić przed ślubem, to nie prezenty, ale tematy, które należy poruszyć przed wyruszeniem na wspólną drogę. Oczywiście jest to żmudna robota, ale chodzi przecież o najważniejszą decyzję w życiu. Nie można wybierać małżonka jak modelu samochodu, czy markowej torebki. Nie można wykręcać się brakiem szczęścia, gdy małżeństwo rozpada się z hukiem, bo nie przygotowało się do niego z całą odpowiedzialnością. Ważne jest by pamiętać, że przygoda miłosna nie dotyczy rzeczy, lecz ludzi. A nienaruszalna godność osobista wymaga największego szacunku i delikatności. Lekkomyślne traktowanie związku to igranie z uczuciami drugiej osoby, którą możemy skrzywdzić i uczynić nieszczęśliwą.

Rady!

1. Miłość to nie to samo co zakochanie – jest ono potrzebne, ale tylko tak, jak pierwszy bieg w samochodzie – by uruchomić pojazd, lecz potem trzeba wrzucić kolejne biegi.

2. wybór musi być przemyślany, bo bardzo dużo od niego zależy. Konieczne jest podobne podejście do życia. Jest ono ważniejsze niż upodobania, czy charakter. Musi być też świadomy i wolny – odpowiedzialne podejście.

3. nikt nie zmusza cię do małżeństwa – daj sobie czas, by ocenić czy rzeczywiście jesteś pewny, żeby poznać drugą osobę i samego siebie w sposób wyczerpujący i autentyczny. Na tym właśnie polega narzeczeństwo! Nic tak nie łączy jak rozmowy, nauka przepraszania i dziękowania oraz wspólne stawianie czoła problemom. Trzeba rozmawiać dużo, o wszystkim i poważnie. Wspólne tańce, żarty są wspaniałe, ale nie niezbędne. Z tego wynika dobra rada, choć może trochę przerysowana:

„Jeśli nie macie wystarczająco dużo tematów do rozmowy na najbliższe pięćdziesiąt lat, lepiej dajcie sobie spokój” filolog Martin de Riquer.

 

 

 

Bibliografia:

1.      M. Braun – Gałkowska „Zaprosili także Jezusa. Konferencje przedmałżeńskie”

2.      J. Gzybowski „Nas dwoje. Przed nami małżeństwo”

3.      T. Król, M. Ryś „Wychowanie do życia w rodzinie. Klasa 1-3 ponadgimnazjalna. Wędrując ku dorosłości. Podręcznik”

4.      „Poradnik szczęśliwego małżeństwa” Wydawnictwo św. Stanisława BM